piątek, 22 lipca 2011

Zakup wędki

  Tak jak dla młodych i starych wędkarzy zakup nowego wędziska takiego jak spławikowe, gruntowe, spinningowe, bata  jest czymś fajnym. Każdy z nas przed zakupem sprawdza ciężar kija wagę wyrzutu i czy dobrze leży w dłoni ale w sklepie nie sprawdzimy jak wędka będzie się zachowywać w czasie holowania naszej ryby. Musimy zbadać  jej elastyczność  w następujący sposób: bierzemy wędzisko w dłoń i robimy wymach jakbyśmy zarzucali, patrzymy jak się zatrzyma. Wędki o dużej masie wyrzutu zazwyczaj mają sztywną szczytówkę ale i tak muszą się bujać. Jest jeszcze jeden sposób, szczytówkę wędziska opieramy o sufit pociągając co siebie tak jak podczas holu wtedy patrzymy co się najpierw ugnie jeżeli jest to dolnik to źle świadczy o wyrobie wędziska. Warto sprawdzić w taki sposób kilkanaście kijów przed zakupem i dobrać odpowiedni  wedle uznania, dodrze jak na takim wędzisku zamątujemy jeszcze kołowrotek do sprawdzenia wywarzenia. Nieraz wędkarze przed zakupem swojej wymarzonej  wędki sprawdzają w inny sposób, trzymając wędkę w dłoni łapią za szczytówkę i ciągną ku siebie sprawdzając jak się ugnie szczytówka. W taki sposób można łatwo złamać i narazić się na nie przyjemności i dodatkowe koszty i sprawdzamy tylko szczytówkę a nie całe wędzisko.                                                                                        

czwartek, 21 lipca 2011

Metoda drgającej szczytówki


  Nie każdy wędkarz wie ale metoda drgającej szczytówki wywodzi się z Wielkiej Brytanii z lat pięćdziesiątych. Do naszego kraju dotarła dopiero w latach osiemdziesiątych. Metoda łapania na drgającą szczytówkę jest bardzo przydatna gdy sprzyjają nam niekorzystne warunki atmosferyczne takie jak na przykład silne wiatry czy obfite ulewy. Stosujemy tę metodę również przy silnych nurtach wodnych lubiąc łapać na środku rzeki. Zauważyłem że wielu wędkarzy stosuje drgającą szczytówkę iż łapanie z gruntu i pikanie sygnalizatora wprowadza ich w obłęd. Wybierając się na ryby zawsze raczej łapiemy na dwie wędki a przy tej metodzie polecam żeby miały ta samą długość  ponieważ z mojego doświadczenia wędki wkładamy w specjalne podpórki a szczytówkę mamy nad głowa i trudno było by spoglądać raz wyżej raz niżej. Gdy zaczynamy łapać starajmy się rzucać cały czas w to samo miejsce gdzie mamy zanęcone. Przy dużych prądach zalecane są wędki o dużej masie wyrzutu żeby nam nie ściągało zestawu.
Jest wiele typów wędek stosowanych przy metodzie drgającej szczytówki:
Winkel- Picker:  możliwość wymiany szczytówki
Quiver: pojedyncza część szczytowa
Leger: zastosowanie końcówek  typu Swing-zwisająca szczytówka  Quiver- drgająca szczytówka 
Feeder: wymieniane części szczytowe do łowienia na koszyczki  zanętowe Light, Medium, Heavy
Wyżej opisana metoda jest bardzo fajna i przydatna w trudnych warunkach 

Wędkarstwo-wyprawa na szczupaka


Mimo że szczupaka  można złapać prawie na całej kuli ziemskiej liczebność tego gatunku gwałtownie spada. Przyczyną tego jest ograniczona możliwość rozrodu: brudne wody niszczą jego naturalne tarliska, wędkarze którzy nie przestrzegają  warunków okresu ochronnego i wymiaru. Jest to ryba wrażliwa na coraz częstsze pogorszenie jakości wód. W  zbiornikach szczupak zagraża innym gatunkom z powodu zjadania narybku, dlatego wędkarze traktują go czasami za szkodnika. Dla mnie jest to ryba ceniona waleczna i przepyszna .
Szczupak ubarwienie tej pięknej rybki jest zielone z jasnożółtymi plamami . Waga do trzydziestu kilogramów, długość to ponad półtora metra, ale najczęściej łapiemy o wadze pięć kilogramów i do jednego metra . Jest to ryba drapieżna która żywi się małymi rybkami, żabami nawet rakami
Gdzie: można spotkać w rzekach, jeziorach, stawach najczęściej przy trzcinach i w głębokich miejscach
Kiedy: po zakończeniu okresu tarłowego czyli w maju, najlepiej wybrać się na ten piękny okaz z samego rana  lub pod wieczór. Dobra pora jest też jesienią
Na co: żywiec  spinning 

środa, 20 lipca 2011

Okoń nasz po-wsze-dni


Pasiak, garbus czyli okoń, chyba każdy z nas spotkał się z tą przepięknie wybarwioną rybą, chyba każdy zaczynał od niego przygodę ze spinningiem, chyba każdemu było dane poczuć siłę i charakter tej jakże popularnej zdobyczy.



Pasiak, garbus czyli okoń, chyba każdy  z nas spotkał się z tą przepięknie wybarwioną rybą, chyba każdy zaczynał od niego przygodę ze spinningiem, chyba każdemu było dane poczuć siłę i charakter tej jakże popularnej zdobyczy. Okoń jest jedną z najpopularniejszych ryb w naszych wodach, więc zastanówmy się chwilę nad przyczynami tej popularności
Po pierwsze występuje prawie wszędzie od małych stawików prze glinianki, jeziora, zbiorniki zaporowe po rzeki i to zarówno te duże jak i małe ciurki. Dodatkowo adoptuje się do prawie każdego środowiska wodnego. Żyje zarówno w ciepłych zamulonych zbiornikach jak i w rwących górskich potokach z krystalicznie czystą i zimna wodą czy też w przybrzeżnej strefie morskiej ze słona wodą.
Po drugie możemy go łowić cały rok. Okoń nie ma okresu ochronnego i do tego dobrze żeruje o każdej porze. Wiosną, gdy inne drapieżniki są pod ochroną spinningiści uganiają się za okoniami, latem pada łupem wędkujących urlopowiczów a zimą, kiedy nie sposób dobrać się do innych ryb okoń świetnie bierze z pod lodu.
Po trzecie można go poławiać różnymi metodami. Okonie padają zdobyczą wędkujących metodą spławikową i gruntową, jak już pisałem łowi się go też na lodzie, ale najczęściej świadomie jest celem spinningistów.
O spinningu chciałbym trochę tutaj napisać. Zaryzykuje tutaj stwierdzenie, że okoń jest rybą dość łatwą do złowienia, ale tylko jeśli chodzi o osobniki małe i średnie dlatego też  okoń dla niejednego adepta sztuki spinningowej bywa pierwszym samodzielnie złowiony trofeum.
Duże dorodne garbusy to już godny przeciwnik, którego trudno spotkać na swojej drodze a świadome i regularne łowienie sztuk w granicach 40 cm jest domeną naprawdę niewielu wędkarzy. Najbardziej skuteczną metodą na okonia jest boczny trok ale nie o tym chciałbym pisać.
Dobra teraz trochę o moich sposobach na okonia. Wstyd się przyznać, że choć wymądrzam się tu na jego temat to dość rzadko jest celem moich wypraw spinningowych. Głównie uganiam się za pasiakami wiosną kiedy inne drapieżniki są pod ochroną, często jest dla mnie przyłowem przy połowie szczupak czy sandacz . Tym nie mniej kilka pasiastych rybek już w życiu złowiłem, co pozwala mi podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami.   Wydaje mi się, że jeżeli poszukujemy dużej sztuki (35cm i więcej) to możemy sobie odpuścić boczny trok. Tą metodą,  przynajmniej ja nie złowiłem nigdy sztuki większej niż 30cm mimo iż próbowałem czasami przeciągać po dnie nieco większe od paprochów twistery. Dla mnie połów okoni to jigownie i to niekoniecznie małymi przynętami tzw paprochami wieszanymi na mikro główkach. Wędzisko jakiego należało by użyć powinni być raczej długie i delikatne ale ja nie trzymam się sztywno tej zasady i zamiast  typowej okoniowej wklejanki łowię spinningiem o c.w. do 18g i akcji szczytowej. Do tego raczej niewielki kołowrotek z cienką  plecionką lub żyłką. Na końcu linki obowiązkowo zakładam wolfram gdyż trzeba się liczyć z możliwością ataku szczupaka.
Dla mnie przynętą nr1 na okonie jest guma. Najczęściej używam kopyt i twisterów wielkości 5-7 cm zbrojonych na główkach o gramaturze od 4 do 7g w zależności od głębokości łowiska. Ta wielkość przynęty gwarantuje nam że nie będzie jej atakować okoniowi młodzież bo przecież nie chcemy kuć małych okonków ale naszym celem są większe osobniki tego walecznego gatunku .Gumy prowadzę  skokami po dnie trzymając wędkę uniesioną do góry. Bardzo ważnym jest aby mieć ciągły kontakt z przynętą dlatego podbijam ją z nadgarstka po czym podczas opadania bardzo wolno kręcę kołowrotkiem. Zapobiega to wybrzuszaniu się linki, przez co lepiej czujemy branie na kiju. Takie powolne zwijanie podczas opadu ma jeszcze jedną zaletę a mianowicie spowalnia ten opad dając czas rybie na podpłynięcie i zainteresowanie się przynętą. Gdy przynęta opadnie na dno można ją podbijać od razu bądź też przeciągnąć  jednym lub dwoma obrotami kołowrotka po dnie zbiornika. Wzburzany podczas takiego przeciągania obłok z osadów dennych może też sprowokować pasiaka do ataku na naszą przynętę. Jeszcze słowo o zbrojeniu gum w główki jigowe. Jako że okoń płynie za swoją ofiarą i atakuje ją do tyłu staram się zbroić gumy w nieco większe haki tak aby kolanko znajdowało się nie w korpusie gumy ale na wysokości mniej więcej 1/3 ogonka. Takie zbrojenie powoduje że łatwiej nam jest zaciąć ryby, szczególnie te,  które tylko podgryzają przynętę  Brania możemy się spodziewać w zasadzie w każdej chwili, podczas opadania gumy i podnoszenia jej do góry gdy okoniowi upatrzona  zdobycz ucieka z przed nosa.
Hol okonia może nam dostarczyć dużych emocji ponieważ ryba ta jest niezwykle silna  i waleczna a z kilogramową sztuką będziemy mieli na pewno więcej roboty niż z przedstawicielami innych drapieżnych gatunków tej wielkości.
Okoń to ryba stadna w stadzie żyje i poluje. Wiele razy się o tym przekonałem, gdy łowiąc jednego pasiaka posyłałem przynętę w to samo miejsce i po chwili meldował się drugi a czasem trzeci i więcej. Pamiętam jak 10 lat temu nad jeziorem Plusznym zlokalizowałem stado okoni to po zacięciu jednego dziesiątki innych wyrywały mu gumę z pyska podczas holu a że woda była tam bardzo przejrzysta mogłem to wszystko obserwować z łodzi.
Tak więc moja rada jeżeli złowisz jedną sztukę to poluj w pobliżu bo jest szansa że natkniesz się na następną. Duży okoń to już jednak samotnik,  ma swój teren który patroluje więc jeśli złowimy życiową sztukę to raczej nie oczekujmy że obok będzie stał drugi takich samych rozmiarów.
Gdzie szukać okoni? Chciało by się powiedzieć że wszędzie bo prawie w każdej części zbiornika możemy się na niego natknąć. Tak prawdę mówiąc to wytypować miejsce przebywania okoni każdy musi sobie sam bo według mnie nic tak nie cieszy wędkarza jak rozpracowanie łowiska i zdobywanie doświadczeń na kolejnych wyprawach. Z moich obserwacji wynika i nie będę tu pewnie odkrywczy że okoń lubi się zapuszczać na blaty na których przebywa drobnica ale jeszcze częściej możemy go spotkać na spadach które prowadzą z tych blatów na głęboką wodę.
Tytuł tego artykułu jest dwuznaczny, bo choć okoń jest tak powszedni że może go łowić każdy i wszędzie  to dużych przedstawicieli tego gatunku  z roku na rok drastycznie ubywa z naszych wód. Wynika to poniekąd z jego popularności i powolnego wzrostu. Okoń rosną bardzo wolno i dopiero w 7-8 roku życie osiągają długość 25cm. Często popularne garbusy nie są w stanie dorosnąć do tego wymiaru gdyż kończą żywot wywleczone z wody na bocznym troku. Pamiętajmy że jeśli chcemy mieć możliwość zmierzenia się z dużym okoniem musi on mieć szanse  dorośnięcia do odpowiednich rozmiarów. Darujmy więc życie małym okonkom,  aby mogły podrosnąć i cieszyć nas emocjonującym holem dużej sztuki. Swego czasu była też przeprowadzona krucjata przeciwko  okoniowi przez "poprawiaczy natury". Pamiętam jak dziś te brednie powtarzane przez starych wędkarzy, że okoń to szkodnik bo wyjada ikrę i narybek innych gatunków, pamiętam  te nerwy wędkarzy spławikowych i gruntowych, że to zmora bo połyka głęboko robaka i nie dopuszcza innych ryb(czytaj większych). Dziś mam swoje zdanie na ten temat, że największym szkodnikiem jest ten kto chce interweniować w naturę i to w taki głupi sposób. Obawiam się że wielkie stada pięknych garbusów które niegdyś pływały w naszych wodach nie szybko się w nich odrodzą więc szczególnie my wędkarze powinniśmy zadbać o okonia abyśmy mogli łowić dorodne okazy "po wsze dni"

Jak rozpocząć wędkarską przygodę ?


Wędkarstwo to pasjonujące hobby. Dla niektórych to wręcz życiowa pasja. Są nawet tacy którzy lubią się to pasją dzielić i zarażać nią innych. Dlatego niektórzy pasjonaci postanawiają się zająć wędkarstwem nie tylko w swoim życiu prywatnym ale także zawodowym, otwierając sklepy wędkarskie, prowadząc blogi czy portale.



Witamy Cię drogi pasjonacie, wspaniałego sportu jakim jest wędkarstwo. Jesteśmy firmą z wieloletnim doświadczeniem, lecz nie tylko w sprzedaży sprzętu i akcesoriów, sami zajmujemy się wędkowaniem, sprzedając sprzęt wędkarski najwyższej klasy staramy się doradzać naszym klientom oraz wymieniać się z nimi uwagami i spostrzeżeniami, wraz z nabytymi doświadczeniami. Gdy parę lat temu otwieraliśmy nasz sklep wędkarski chcieliśmy zaistnieć w świadomości wędkarskiego grona jako firma zajmująca się nie tylko sprzedażą wysokiej jakości sprzętu wędkarskiego ale również jako przyjaciele przyrody i promotorzy naszego ukochanego sportu. W naszej ofercie znajdziecie państwo praktycznie wszystko co związane z tym pięknym sportem wędki, kołowrotki, żyłki, spławiki, odzież wędkarską i inne - za możliwie najniższą cenę na rynku. Naszym głównym celem jest chęć sprostania oczekiwaniom każdego klienta. Wszyscy wędkarze to jedna wielka rodzina, a skoro sami wędkujemy dbamy o to by wszyscy w naszej rodzinie byli zadowoleni. Dodatkowo po za sprzedażą stacjonarna prowadzimy również sprzedaż wysyłkową zamówienie można złożyć za pośrednictwem internetu, przez naszą stronę www. Na naszej stronie znajdą państwo również szeroką gamę oferty naszego skalpu wraz ze zdjęciami opisami i spostrzeżeniami. Znajdą tam  Państwo również opinie na temat produktów jakie wydali nasi klienci którzy już dany produkt kupili - najbardziej wiarygodna i miarodajną opinią przecież jest opinia kogoś kto dany produkt już używa.
Wędkarstwo

Kulki proteinowe na karpie


Kulki proteinowe sprawiły, że łowienie karpi przestało być tylko wędkarstwem dla koneserów. Dzięki owym kulkom stało się ono sportem bardzo popularnym.



Jeszcze dwadzieścia lata temu połów karpi był zarezerwowany tylko dla wybranych, którzy strzegli swoich tajemnych metod, szczególnie co do rodzaju używanych przynęt. W sprzedaży nie były wtedy dostępne gotowe przynęty na karpie. Każdy amator łowienia karpi miał swój przepis na zrobienie przynęty, zazwyczaj z dziwnych składników. Przy połowie karpi dużym problemem były mniejsze ryby, które podjadały przynętę. Aby temu zapobiec amatorzy karpi wpadli ma pomysł użycia surowego jajka do związania składników mieszanki. Po jej sformowaniu w małe kulki wrzucano je na chwilę do wrzącej wody. Tworzyła się wtedy twarda warstwa zewnętrzna. Ta zaś skutecznie zniechęcała niepożądane ryby - i tak powstała kulka proteinowa. Z początkiem lat osiemdziesiątych, zaczęto produkować kulki na szeroką skalę. Gotowe i dostępne w sklepach wędkarskich kulki proteinowe, we wszystkich możliwych kolorach i smakach, stały się najpopularniejszą przynętą używaną przez karpiarzy. W miejscach częstych połowów pojawiają się takie ilości kulek, że po pewnym czasie okazuje się, iż są one podstawowym pożywieniem karpi w danym zbiorniku. W skrajnych przypadkach kulki wpływają na tempo wzrostu ryb tego gatunku. Z sezonu na sezon karpie szybciej przybierają na wadze niż w innych wodach. Jednak na niektórych łowiskach zakazano używania kulek. Zostały tam wrzucone takie ich ilości, że duża ich część, nie zjedzona przez ryby, opada na dno, gnije i zanieczyszcza wodę. Zadeklarowani karpiarze robią kulki własnoręcznie. Są one wtedy zdecydowanie tańsze, 
a także ich ilość dokładniej będzie odpowiadać aktualnym potrzebom. Dla mniej zaciekłego karpiarza  produkowane kulki proteinowe w zupełności wystarczą. Nie otwierane i trzymane w chłodnym miejscu można przechowywać nawet kilka miesięcy. Kulki z otwartego opakowania najlepiej zamrozić, ale tylko jeden raz. Podstawowym składnikiem kulek są: jajko, substancje wiążące oraz wszelkiego rodzaju mieszanki złożone z protein, węglowodanów, tłuszczów, minerałów i witamin. Według jednej teorii karpie rozpoznają wartości odżywcze powyższych składników. Nawet jeżeli jest to tylko przypuszczenie, prawdą jest, że to właśnie smak i kolor przyciąga karpie. Smak i zapach zdaje się być ważniejszy od koloru, ponieważ kulki osiadają w mule na dnie. Karpie na ogół znajdują tam pożywienie używając węchu. Intensywny smak mięsa, ryb i owoców to sprawdzone przynęty na karpie. Wiedza, jakiego rodzaju przynęta najlepiej się sprawdza, pochodzi z drugiej ręki, lub z własnego doświadczenia. W wodach, gdzie często stosuje się kulki, karpie są tak do nich przyzwyczajone, ze wystarczy wrzucić 20-30 sztuk w pobliżu haczyka. Jeżeli jest to miejsce, gdzie rzadko używa się tej przynęty, trzeba wrzucić kilkaset kulek i czekać znacznie dłużej na rezultaty. Za każdym razem kiedy złapie się karpia trzeba dorzucić jeszcze parę kulek. Jeśli jest to silnie zarybiona i pozbawiona pożywienia woda, wtedy opłaca się rzucić i dwa razy tyle. Lepiej jest zawieszać kulki na zestawie włosowym niż na haczyku. Zastosowanie takiego zestawu zwiększa szansę złapania karpia. Ryba połyka kulkę wraz z haczykiem, a kiedy usiłuje wypluć przynętę, grot haczyka wbija się rybie w podniebienie. Żeby karp szybciej zauważył przynętę należy użyć kulek pływających, utrzymywanych nad zanęconym miejscem za pomocą śrucin na przyponie. Aby kulki unosiły się nad dnem, należy podgrzać je w mikrofalówce w najwyższej temperaturze. Można je także delikatnie opiekać na grillu lub w piekarniku.

Jak złowić dużego lina


Dobrego sposobu na łowienie tęgich linów można się dopracować po wielu latach doświadczeń. Dlatego nawet trzykilogramowa sztuka to nic nadzwyczajnego.



W lecie wiele linowych łowisk jest silnie zarośniętych. Chcąc łowić w takiej podwodnej dżungli trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Dobrze sprawi się karpiowy kij z solidnym kołowrotkiem zaopatrzonym w 200 m żyłki o wytrzymałości 5 kg. Zakończenie zestawu powinien stanowić kuty haczyk na przyponie o wytrzymałości 4 kg. DO wyciągnięcia dużego lina z mocno zarośniętej wody zestaw karpiowy jest naprawdę niezbędny. Najlepiej jest podawać typowe przynęty karpiowe np. kulki proteinowe. Liny lubią szczególnie owocowe i mleczne smaki, dlatego dobrym dodatkiem smakowym będzie dżem truskawkowy albo słodkie kremy mleczne. Przygotowując przynętę samodzielnie można mieszać te dodatki z kazeiną lub ziarnem dla ptaków. Liny dobrze biorą też na kulki o rybim zapachu robione na bazie sproszkowanego rybiego mięsa. Doskonałymi przynętami są także słodka kukurydza, fasola i groch.  Kulki proteinowe i nasiona zakłada się na krótki włos (2,5 cm). Duże kulki proteinowe - pojedynczo, przynęty mniejsze np. kukurydzę lub groch - po dwie lub trzy sztuki. Bardzo przydatny będzie elektroniczny wskaźnik brań o regulowanej czułości, który światłem lub dźwiękiem sygnalizuje branie. Wskaźnik nie powinien być zanadto czuły, dzięki czemu będzie sygnalizował tylko pewne i zdecydowane brania. Na łowiskach, na których zanurzona roślinność nie tworzy zwartej dżungli, można z powodzeniem użyć delikatniejszego sprzętu. Składa się on z kija o pośredniej akcji, cieńszej żyłki głównej i haczyka nr 8 lub 10. Zwykły ciężarek przelotowy to idealne obciążenie takiego zestawu. Na niezarośniętych łowiskach można spróbować bardzo lekkiego i delikatnego sprzętu złożonego z kija o parabolicznej akcji, żyłki o wytrzymałości 1,8 kg i haczyka nr 12. Uzupełnieniem tego zestawu powinien być niewielki koszyczek zanętowy. Taki zestaw jest najbardziej skuteczny na płochliwe duże liny i dlatego należy stosować go, jeśli jest to tylko możliwe. Bardzo dobry sposób łowienia linów polega na zamocowaniu 90-centymetrowego przyponu bocznego. Jego wadą jest to, że tak delikatnie podaną przynętę liny często głęboko połykają, co utrudnia ich późniejsze delikatne uwolnienie. Rozwiązaniem może być użycie krótszego przyponu. Dodatkowe założenie rurki antysplątaniowej bardzo ułatwi łowienie.  Zanęcanie linów jest łatwe. Wystarczy wrzucić do wody dwie lub trzy kule zanęty gruntowej o wielkości mandarynki, a następnie zarzucić zastaw zaopatrzony w koszyczek zanętowy w sam środek rozchodzących się na wodzie kręgów wywołanych kulami. Nie należy ponownie zanęcać do czasu złowienia dużego lina lub przynajmniej kilku dobrych brań. Najlepszą, znaną od lat przynętą do łowienia linów są czerwone robaki. Szczególnie dobre są tzw. gnojaki. Jeśli zna się niezarośnięte zbiorniki, w których żyją wielkie liny, należy spróbować zestawu z lekkim koszyczkiem zanętowym. Łowienie w takich warunkach to czysta przyjemność. Do kwestii sprzętu należy za każdym razem podchodzić elastycznie i jeśli tylko pozwalają nam na to warunki panujące na łowisku, warto używać delikatniejszego sprzętu. Cieńsza żyłka zapewni więcej wędkarskich wrażeń i niewątpliwie więcej brań. Płycizny są dobrymi łowiskami na początku sezonu, kiedy ryby zaczynają opuszczać tarliska. Później wiele z nich przenosi się na głębszą, sięgającą nawet 6 metrów wodę. Nie omijaj płycizn. Grubego lina można złowić zarówno przy brzegu, jak i z dystansu. W stawach najlepsza pora na liny jest między 7 a 12. Noc jest najgorszą porą połowów.